Rozpatrzmy dziś taki przypadek. Masz Sp. z o.o., udziałowców jest dwóch: Ty i kolega, każdy po 50% udziałów. Okazuje się, że koledze powinęła się noga z prywatnymi kredytami i obecnie jego BIK (Biuro Informacji Kredytowej) jest złe. To w przypadku kredytów dla spółek do 8-10 mln obrotów (czyli sektor bankowy „micro/mały”) będzie negatywnie rzutować na pozyskanie kredytu dla Waszej spółki – banki sprawdzą BIK’i prywatne i przeważająca ich cześć podziękuje za współpracę. Jesteś jednak sprytnym człowiekiem i wpadasz na pomysł: dogadasz się ze wspólnikiem, że „odda” Ci większość swoich udziałów a sobie zostawi 9%, dzięki czemu „zniknie on” z KRS’u (udziałowcy poniżej 10% nie są w KRS’ie ujawniani).
No nie do końca nie chce umniejszać Twojemu sprytowi, pomysł jest dość ciekawy ale niestety ma luki:
Jak to w życiu: zależy. Jeśli chcesz walczyć o kredyt np. 1 mln., sytuacja spółki jest dobra, wyniki ok a jedyną większą przeszkodą są bazy bankowe udziałowca, to warto o takim rozwiązaniu pomyśleć. Jeśli jednak chcesz startować o kredyt 50.000 zł a koszt tej operacji w postaci zmiany proporcji udziałów w dobrej kancelarii wyniesie 5.000 zł to gra jest po prostu nie warta świeczki – ryzyko, że się nie uda jest zbyt duże w stosunku do potencjalnego kosztu.
Strona korzysta z plików cookie w celu realizacji usług zgodnie z Polityką Cookies. Możesz określić warunki przechowywania lub dostępu mechanizmu cookie w Twojej przeglądarce.